Poparcie dla 'arabskiej wiosny'
ECAG
Globalne badanie przeprowadzone przez międzynarodową socjologiczną grupę badawczą Globe Scan na zamówienie BBC, pokazało, że Rosja, Indie i Pakistan to jedyne państwa (wśród objętych badaniem), w których większość respondentów negatywnie odnosi się do wydarzeń nazywanych „arabską wiosną”.
Dominik Jankowski: Po 'arabskiej wiośnie' - 'zima' dla europejskiej obrony?

Skala „arabskiej wiosny” – czyli fali rewolucji w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie – tak jak wcześniej siła kryzysu gospodarczego, zaskoczyła wszystkich. Gdyby jeszcze w zeszłym roku przedstawić taki scenariusz wydarzeń, wielu potraktowałoby go ze sporą dozą niedowierzania czy wręcz sceptycyzmu. Najlepszym tego dowodem jest fragment deklaracji z trzeciego szczytu Unia Europejska-Afryka: „2010 jest rokiem pokoju i bezpieczeństwa w Afryce” [1]. Niech sam za siebie przemawia fakt, że szczyt odbył się 29-30 listopada 2010 r. w Trypolisie.
Jędrzej Czerep: Arabska wiosna nie tylko arabska
Jędrzej Czerep
„Arabska Wiosna” to fenomen, który nie poddaje się łatwym definicjom. Dla jednych jest kolejną wielką falą demokratyzacji, porównywalną z upadkiem dyktatur wojskowych w Ameryce Łacińskiej i przemianami w Europie Wschodniej. Inni przyglądają się jej przez pryzmat kulturowy – walki polityczne mają być przejawem aspiracji młodego pokolenia, na które nie były w stanie odpowiedzieć autorytarne rządy. Jeszcze inni fascynują się rolą internetowych sieci społecznościowych (Facebook, Twitter), dzięki którym demonstranci organizowali protesty i wymieniali informacje.